Moda na Clubhouse już od kilku dni szturmuje Europę. Platformie, która kilka miesięcy temu stała się hitem w Stanach Zjednoczonych, przybywa dziesiątek tysięcy użytkowników, głównie z Wielkiej Brytanii i Niemiec. Aplikacja z Doliny Krzemowej faktycznie proponuje coś nowego, jednak wkrótce może zostać wchłonięta przez jednego z dużych graczy.

Audio czat

Clubhouse to obecnie najszybciej zdobywające popularność medium społecznościowe. Nie jest klonem żadnego z dotychczasowych rozwiązań. Jest aplikacją społecznościową opartą na audio.

Twórcy opisują ją jako medium oparte na głosie, które pozwala ludziom rozmawiać, opowiadać historie, tworzyć pomysły, pogłębiać przyjaźnie i poznawać interesujących ludzi na całym świecie. Są w niej grupy publiczne i prywatne, do których się dołącza, aby pogadać na żywo – podyskutować, nie popisać.
Krótko mówiąc: stary, dobry czat, tyle że w wersji audio. Zdalnie podyskutować (głosów) z grupą znajomych możemy za pośrednictwem praktycznie każdego komunikatora oraz z pomocą Skype’a, Zooma, Microsoft Teams czy innych dedykowanych wynalazków.

Co zatem robi „magię”?

Audio czaty publiczne, gdzie można podyskutować na wybrane tematy z ludźmi z całego świata. Grupy tworzone przez znanych ludzi, którzy dają swojej społeczności dostęp dostęp do siebie. A także ewidentny elitaryzm, który stosują twórcy apki – na razie mogą z niej korzystać tylko użytkownicy urządzeń Apple i w dodatku tylko na zaproszenie osoby już należącej do społeczności Clubhouse.

Kiedy coś jest reglamentowane, jeszcze bardziej wzmaga się na to popyt. Choć Clubhouse ma być dostępny dla wszystkich, a już w najbliższej przyszłości także dla użytkowników Androida, póki co ewidentnie „jedzie” na swojej tymczasowej elitarności.

Twitter nie śpi

Clubhouse jest w tej chwili łakomym kąskiem dla internetowych gigantów. To może się skończyć albo przejęciem (na miarę przejęcia WhatsAppa przez Facebooka), albo nie wytrzymaniem konkurencji na przykład ze strony Twittera, który już ogłosił wdrażanie podobnego projektu pod nazwą Spaces.

Na razie mamy do czynienia z ciekawym pomysłem, który kosmicznie wypalił, ale brakuje mu stabilnej bazy do rozwoju. Clubhouse nie rozstrzygnął jeszcze fundamentalnej kwestii „z czego by się tu utrzymywać?”, a jak wiadomo pomysły na monetyzację często-gęsto zakładają deptanie prywatności swoich użytkowników.

Innym wyzwaniem dla amerykańskiego startupa jest stworzenie systemu moderacji treści tak, aby nie naruszać wolności słowa, jednocześnie nie dając możliwości łamania prawa, na przykład poprzez dyskryminację czy propagowanie zakazanych ideologii.

Uczciwe premium – płać za jakość

Clubhouse powinien być częściowo płatny. Jeśli nie będzie płatny, to płacić będą jego użytkownicy, swoimi danymi. Warstwa premium z treściami premium, grupami premium, wolna od reklam. Brak solidnej strategii monetyzacyjnej to prosta droga do przejęcia przez innego giganta – choć tym razem już tak gładko nie pójdzie, ponieważ coraz bardziej świadomi swoich praw internauci zaczynają prześwietlać platformy, do których regularnie zaglądają.

AM